Mocny finał
W listopadzie został zorganizowany ostatni wyjazd planowany na rok 2019 przez Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec”. Nie oznacza to wcale zawieszenia działalności Klubu, wręcz przeciwnie. Przyszły rok będzie obfitował w liczne atrakcyjne wyjazdy i nie tylko, ale po kolei.
Na listopadową wyprawę wyruszyliśmy nieco później niż zwykle, aby już o jasnym poranku stawić się w Ustrzykach Dolnych w kościele pw. św. Józefa Robotnika. Stojąc przed obliczem Pana uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Listopadowy czas, nieco mroczny poranek i zbliżający się koniec roku, kierowały nasze myśli do refleksji nad przemijaniem i potrzebie modlitwy za tych, którzy nas poprzedzili w wędrówce do nieba. Ewangelia mówiła o niesprawiedliwym rządcy, który jednak wysłuchał próśb natrętnej wdowy. Przeciwieństwem tej sytuacji jest dobry i miłosierny Bóg, który zawsze daje nam to co dla nas najlepsze. Niektórzy czasem obwiniają Go o to, że nie spełnia wszystkich naszych próśb. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, o ile te nasze wymagania posłużą nam na drodze do zbawienia, które jest przecież naszym celem. Czasem postrzegamy modlitwę jako obowiązek, chwilowe skierowanie się ku Bogu. Tak naprawdę, to całe nasze życie powinno być modlitwą: jednym wielkim uwielbieniem wszechmocnego Boga.
Wcielając te nauki w czyn, wyruszyliśmy radośnie na trasę pieszej części wyjazdu. Dla wielu, szczególnie narciarzy, Kamienna Laworta to wyciąg i doskonałe miejsce do szusowania w dół. My zrobiliśmy dokładnie odwrotnie, bo pracowicie wyszliśmy w górę ścieżką przyrodniczą, a potem szlakiem. Na górnej stacji wyciągu podziwialiśmy panoramy, a potem poszliśmy na oznakowany szczyt, o wysokości 769 m n.p.m., zaliczający się do Korony Ustrzyckich Gór. Z zainteresowaniem przeczytaliśmy legendę o Laworcie, od imienia której pochodzi nazwa góry. Inskrypcja zawieszona na metalowym krzyżu: „Dobra droga to ta, po której idąc, mamy oczy bez przerwy wzniesione ku Bogu" przypomniała homilię.
Kolejne części trasy przez Brańcową do Jureczkowej prowadziły przez niższe wzniesienia poprzedzielane dolinami. Nasza droga wiodła także szlakiem Dobrego Wojaka Szwejka, co pozwoliło na wspomnienie o czasach zaborów, I wojny światowej i niedawnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Otwarte przestrzenie w połączeniu z piękną pogodą i dobrą widocznością zapewniały mnóstwo wrażeń widokowych. Wykorzystywaliśmy kolejne dalekie i bliższe panoramy na zrobienie zdjęć, także grupowych. Wobec takiej liczby ciekawych ujęć niewątpliwie będzie problem z wybraniem najlepszych, które ozdobią naszą stronę internetową. Na jednej z polan przyjęliśmy nowego Wędrowca i uhonorowaliśmy kolejnego zdobywcę Brązowego Wędrowca, naszej Klubowej odznaki za wytrwałe uczestniczenie w wyjazdach.
W czasie drogi nie zabrakło też tradycyjnych atrakcji. Trasa absolutnie nie była monotonna. Czekały na nas: bardzo stromy, śliski stok, przejście przez potok i fantastyczne, doskonale rozmiękłe błotko, przygotowane specjalnie dla nas przez leśników robiących zrywkę drewna. Nie można się było zatem nudzić. Jednak niektórzy, czując głęboki niedosyt wrażeń, wspięli się jeszcze na stóg ze słomianych bali. Do wsi i czekającego na nas autobusu schodziliśmy już o zmroku, czym wzbudziliśmy niepokój Straży Granicznej.
Wracając omawialiśmy wszystkie Klubowe sprawy, a w szczególności plany na przyszły rok, obfitujący w rocznicowe i jubileuszowe wydarzenia: 10-cio lecie istnienia Klubu i 100-tna wyprawa. Nie zapominaliśmy także o stałych możliwościach potwierdzania swojej sprawności – zdobywaniu kolejnych punktów do odznak, a w szczególności Górskiej Odznaki Turystycznej i Górskiej Odznaki Abstynenckiej.
Po tym wyjeździe zostaną nie tylko fotografie i wspomnienia, ale także obrazek ze św. Józefem Robotnikiem, który nic nie mówiąc na kartach Ewangelii, cały czas żył w Bogu i jest najlepszym wzorem jak sprawić, aby życie było modlitwą.
Najbliższe Klubowe plany to spotkanie noworoczne końcem stycznia 2020 r. jako wstęp do kolejnych atrakcji wyjazdowych i jubileuszowo-rocznicowych.
Serdecznie zapraszamy nie tylko stałych bywalców, czy lubiących wędrowanie, ale wszystkich, szczególnie tych, którzy nie zetknęli się jeszcze z tym bakcylem. Zakażenie jest z reguły wykańczające, lecz przyjemne, a infekcja trwa do końca życia.
Do zobaczenia w Nowym Roku 2020.
Agata Dąbal