Ekstremum rozsądku

Majowa wyprawa Katolickiego Klubu Turystycznego „Wędrowiec” rozpoczęła się w ostatnią sobotę tego miesiąca o wyjątkowo wczesnej porze. Uczestniczyło w niej wiele nowych osób, zachęconych ciekawą trasą, rzadko podejmowaną jako jednodniowa wycieczka. Czekała nas wyjątkowo długa jazda autobusem i planowane wielogodzinne piesze przejście, więc wyjechaliśmy ciemną nocą. Nowy dzień zapowiadał ledwie widoczny słaby blask zorzy na skraju wschodniego horyzontu. Pierwszy przystanek w połowie jazdy był w czasie, kiedy z reguły dopiero wyruszamy w podróż. Zatem wszystko było na wysokim pułapie, zgodne z hasłem tego wyjazdu: „Majowe ekstremum”.

Trasę pieszej części wyjazdu rozpoczęliśmy na Przełęczy Glinne, przy słonecznej, rześkiej pogodzie, w porannych rosach, napotykając przy wejściu na szlak małego padalca wygrzewającego się na naszej ścieżce. Deszcz jaki przeszedł poprzedniego dnia i w nocy, zostawił po sobie ślady w postaci rozmiękłej ziemi i sporych kałuż. Było błotko i impreza rozkręciła się na całego.

Prawie bez przerw wspięliśmy się na najwyższy szczyt na naszej trasie – Pilsko – co dla niektórych stanowiło prawie apogeum ich możliwości. Po drodze podziwialiśmy wspaniale widoki na Babią Górę, majestatycznie wznoszącą się za naszymi plecami. Sprawne podejście to niemała zasługa naszej nowej przewodniczki po górskich szlakach, która nadawała właściwe tempo i sprawnie ogarniała liczną grupę. Po drodze mogliśmy kolejno obserwować wyjątkowo atrakcyjną przyrodniczo zmienność roślinności: od lasów regla dolnego i górnego w niższych partiach, po zarośla kosodrzewiny w piętrze subalpejskim w partiach szczytowych. Na szczycie Pilska lekka mgiełka przesłaniała dalszy plan, ale bliższe panoramy, ozłocone słońcem i spokojny postój na rozległym, płaskim szczycie były wystarczające, aby w pełni chłonąć piękno tych gór. Zejście do schroniska na Hali Miziowej wymagało sporej uwagi i giętkości: kamienista ścieżka wiła się między kosodrzewiną, a jej urozmaiceniem były liczne, śliskie korzenie i uskoki.

Korzystając z gościnności gospodarzy tego schroniska uczestniczyliśmy tam we Mszy św. w kaplicy utrzymywanej staraniem Ojców Dominikanów z pobliskiego Korbielowa. Rozważając czytania i Ewangelię o spotkaniu Jezusa z faryzeuszami zwróciliśmy uwagę, że nie jest najważniejsze skrupulatne przestrzeganie wszystkich zasad i przepisów, ale podstawa to miłość Boga i bliźniego, która wyznacza drogi i jest źródłem wszystkich dobrych czynów.

Ponieważ wyprawa była w przeddzień 6–tej rocznicy powstania Klubu, w schronisku czekała na nas słodka niespodzianka, a na trasie prezent w postaci kompasu. Życzyliśmy sobie, aby dobrze używany wytyczał właściwy kierunek i prowadził bezpiecznym szlakiem.

Opuszczaliśmy schronisko przy upalnej pogodzie, w otoczeniu chmur, wygrzewających się w mocnym, południowym słońcu. Po drodze będącej kolejnym etapem pieszej trasy skropił nas rzęsisty, krótkotrwały deszcz. Był to doskonały sprawdzian naszej przezorności. Okazało się, że poranne, majowe słońce nie zawróciło nam w głowach i byliśmy dobrze przygotowani na kaprysy i zmienność górskiej pogody.

Podchodząc w szybkim tempie do kolejnego schroniska na Hali Rysianka, widzieliśmy ciężkie chmury nad Babią Górą i Pilskiem, wędrujące w naszą stronę. Jak się później okazało zwiastowały one jedną z kolejnych tragedii, jak wydarzyła się w tych górach. W takiej scenerii uroczyście przyjęliśmy do naszego grona nowych członków. Dylematy dotyczące możliwości przejścia całej zaplanowanej trasy i dalszego przebiegu wędrówki rozwiała burza, którą na szczęście mogliśmy przeczekać w schronisku. Wyglądając spod zadaszenia widzieliśmy ścianę wody lejącej się z nieba, całą grozę piorunów schodzących w doliny i grzmotów odbijających się od grzbietów wzniesień. Korzystając z przerwy w deszczu  i skracając bez żalu trasę, zeszliśmy szybkim marszem w dół do Sopotni Wielkiej. Szlak wiódł urokliwym zboczem z widokiem na wąską dolinę i przeciwległe zalesione zbocze, które gruntownie umyte deszczem, wypełniło się nasyconymi odcieniami zieleni i ścieżkami zmienionymi w szumiące i grzmiące potoki, opadające kaskadami wody po kamieniach. Pomruki burzy towarzyszyły nam aż do autobusu, a przed samym końcem wędrowania zostaliśmy gruntownie umyci kolejnym ulewnym deszczem.

Może nie wykonaliśmy planu na 100%, ale za to bezpiecznie wróciliśmy do domu. Wykazaliśmy się rozsądkiem dostosowując marszrutę do bieżących warunków, a piękno końcowego odcinka szlaku, z licznymi, wspaniałymi wodospadami wynagrodziło ewentualny żal za punktami do Górskiej Odznaki Turystycznej. Na ich zdobywanie przyjdzie czas na kolejnych wyjazdach – najbliższy już 25 czerwca 2016 r. – tym razem celem będzie bliski sercu Beskid Niski. Pełnię szczęścia dla zbieraczy punktów zapewni niewątpliwie wakacyjne, 9-cio dniowe, Wędrowanie z Bogiem planowane od 6 – 14 sierpnia 2016 r.

Do zobaczenia na ekstremalnie rozsądnych letnich szlakach.


Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 05.06.2016