Cudne paskudztwo
W zimowej scenerii ostatniej soboty stycznia 2019 r. Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec” wyruszył na wyprawę, której celem było zdobycie Magury Małastowskiej. Mogło by się wydawać, że stosunkowo łagodna i krótka trasa będzie spokojnym spacerkiem. Nic bardziej mylnego. Przez okna autobusu już za granicami Jasła widać było spore ilości śniegu, a jezdnia stawała się coraz bardziej oblodzona.
Szymbark, gdzie dojechaliśmy wczesnym rankiem, cały pokryty był świeżym puchem, zmarzniętym i sypkim. Szybko schroniliśmy się w tamtejszym kościele parafialnym Matki Bożej Szkaplerznej. Przyjemne ciepło i nowoczesne wnętrze, w świątecznym wystroju z szopką i tablicami Dziesięciu Przykazań Bożych, pozwalały na skupienie i modlitwę. W czasie liturgii Mszy świętej wspominaliśmy Tymoteusza i Tytusa – biskupów i uczniów apostołów, głoszących Ewangelię. Nawiązując do czytań Ojciec Duchowny podkreślił, że powinniśmy czynić dobro nie dla poklasku, ale po to, aby przez nasze czyny ludzie widzieli działanie samego Boga. Próżność i oczekiwanie pochwał nie mogą być motorem naszego działania.
Po przygotowaniu się do wyjścia na pieszą trasę wysłuchaliśmy krótkiej pogadanki naszego przewodnika – Reni – o historii i ciekawych miejscach w Szymbarku. Stali bywalcy klubowych wyjazdów przypomnieli sobie Beskidzkie Morskie Oko i Maślaną Górę – cele jednego z wcześniejszych wyjazdów. Zmierzając na szlak minęliśmy skansen i zabytkowy drewniany kościół z osiemnastego wieku pw. św. Wojciecha, który według legendy miał w tym miejscu zatrzymać się w drodze z Węgier do Gniezna. My powędrowaliśmy zielonym szlakiem, drogą między domami, na wzniesienia po południowej stronie Szymbarku, a potem zeszliśmy w kierunku Bielanki. Było trochę ślisko, przydały się więc raczki. Nieśmiałe słońce i bezwietrzna, mroźna pogoda sprzyjały wędrówce.
Za leśniczówką weszliśmy na nieprzetarty szlak. Idąc karnie gęsiego wąską, śnieżną koleiną wspięliśmy się w górę i co chwilę zapadając się w śniegu z trudem osiągnęliśmy Przełęcz Żdzar. Następna część trasy po krótkim podejściu była prawie płaska, z niewielkimi wzniesieniami. Wiodła przez las pokryty śniegiem. Było przepięknie: duże świerki i jodły w puchowych pierzynkach, małe choinki na polanie wyglądające jak armia białych ufoludków z antenkami na głowach, gałązki i szpileczki pokryte szronem z milionami igiełek. Kolorowe kurtki, plecaki i czapki „Wędrowców” na tle biało-czarnej scenerii. Do tego cisza przerywana jedynie gwarem naszych rozmów i dźwiękiem kijków wbijających się w śnieg.
Ta cudna, nieskazitelna biel wokół stawała się jednak obrzydliwym paskudztwem pod nogami. Sypki, zmrożony śnieg, nawet przetarty, był jak piasek. W połowie drogi spotkaliśmy podobnych do nas pasjonatów zimowych wypraw z sąsiednich Oddziału PTTK, którzy szli dokładnie w odwrotnym kierunku. My przedeptaliśmy trasę dla nich, a oni dla nas. Szlak po przejściu grupy nie był jednak wcale dużo łatwiejszy niż wcześniej. Trzeba się było sporo namachać kijkami i naprzebierać nogami, które szły jakby do tyłu.
Późnym popołudniem dotarliśmy na Magurę Małastowską. Oznaczenie szczytu, z reguły widoczne wysoko ponad głowami, tym razem skryło się na fotografii za nami. Kapliczkę wiszącą na drzewie mieliśmy mniej więcej na wysokości kolan.
Schodziliśmy żwawo, w szybko zapadającym zmroku: najpierw szlakiem do górnej stacji wyciągu, a potem już drogą obok schroniska, po ubitym śniegu. Na Przełęczy Małastowskiej czekał na nas nagrzany autobus, a w drodze powrotnej niezawodna stacja w Gorlicach z ciepłym jedzonkiem.
Na trasie przydały się otrzymane rankiem w podarunku koce termiczne i latarki. Wszyscy, choć porządnie zmęczeni i sporo spóźnieni, wróciliśmy bezpiecznie do swoich domów w Jaśle, Boguchwale, Rzeszowie, Mielcu...
Zapraszamy na kolejną wyprawę w zimowej scenerii – tym razem w ostatnią sobotę lutego (23.02.2019 r.). Celem będzie kolejny szczyt Beskidu Niskiego – Chełm.
Do zobaczenia.
Agata Dąbal