Żegnamy wakacje – czekamy na nowe wyzwania

Słoneczna pogoda ostatnich dni wakacji zachęcała do wyjścia z domu. Zatem, słuchając głosu rozsądku, wielu z nas aktywnie spędzało czas, bez patrzenia w ekran telewizora czy komputera i poza stolikiem w modnym klubie. Również członkowie i sympatycy Katolickiego Klubu Turystycznego „Wędrowiec” powędrowali w czwartek, 30 sierpnia 2012 r. Głównym Szlakiem Beskidzkim, dobrze wykorzystując aurę sprzyjającą takim wyprawom.

W ramach, jak zwykle niskobudżetowej wycieczki, zorganizowanej i prowadzonej przez Zygmunta „Pigmeja” Solarskiego, ks. Daniela i ks. Wojciecha mieliśmy okazję podziwiać podkarpacką część Beskidów na granicy z Bieszczadami, w przepięknej scenerii przyrody późnego lata zmierzającego ku jesieni. Te przenikające się krajobrazy i klimaty, pozwoliły nam na delektowanie się ostatnimi promieniami letniego słońca i korzystanie z uroków jesiennych zbiorów. Równocześnie, celem łagodnego wdrożenia się do szkolnych obowiązków, to nasze „wędrowanie ze skupieniem” było dobrą lekcją najnowszej historii.

U początku wędrówki nawiedziliśmy Klasztor Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu w Komańczy-Letnisko. Piękna architektura drewnianego budynku w stylu szwajcarskim z przełomu lat 20-tych i 30-tych XX wieku kryje w sobie znacznie droższe skarby. Kaplica, w której uczestniczyliśmy we Mszy Świętej, była świadkiem wojennej tułaczki ludzi różnych nacji. W czasie okupacji mieszkali tu przesiedleńcy, stacjonowali Niemcy i ich konwoje z więźniami, funkcjonował niemiecki lazaret, a siostry dawały schronienie potrzebującym. W związku ze zniszczeniami wojennymi i powojennej pożodze grasujących band UPA, kaplica przejęła rolę kościoła parafialnego, służąc nie tylko mieszkańcom, jako „błogosławiona przystań”. Niemały udział w tej służbie miały niezawodne Siostry, zawsze ufające Bożej Opatrzności, która ich strzegła.

W okresie od 29 października 1955 do 28 października 1956 roku przebywał w klasztorze internowany Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński. Był to czwarty, ostatni etap jego więzienia. Obecnie na parterze znajduje się Izba Pamięci Prymasa Tysiąclecia, w której zgromadzono szereg pamiątek. Materialne ślady nakazują przypomnieć sobie, że to właśnie tutaj powstały Jasnogórskie Śluby Narodu oraz projekt Wielkiej Nowenny Tysiąclecia Chrztu Polski i peregrynacji obrazu Czarnej Madonny, które stanowiły duchową opokę dla wiernych w czasach państwowej ateizacji. Prymas stale był obecny pośród Polaków, którym dobrze pasterzował w trudnym okresie komunistycznego reżimu.

Zdążając do Klasztoru czytaliśmy zapisane na kamieniach Śluby, przypominając sobie swoje osobiste cele i zadania. Bóg prowadzi każdego po sobie tylko znanych drogach i kreuje dobro nawet z ogromnego zła i ucisku. Tylko od nas zależy, jak wykorzystujemy dany nam czas i czy wierząc w Bożą Opatrzność potrafimy dostrzec Jego działanie. Jak wierny sługa powinniśmy być zawsze gotowi na każde Jego wezwanie. Te refleksje narodziły się w nas w czasie Eucharystii po wysłuchaniu czytań i homilii. 

Ubogaceni, również w lektury na jesienne wieczory, które zakupiliśmy u sióstr wyruszyliśmy na szlak. Tu gromadziliśmy dobra materialne: opaleniznę, grzyby, jeżyny, zioła, a nawet jabłka. Nie zaniedbywaliśmy też zdobywania wrażeń estetycznych, podziwiając przepiękne panoramy otwierające się coraz szerzej z każdym krokiem wzwyż i na każdej łące. Wszyscy sprostaliśmy wyzwaniu gór i weszliśmy kolejno na Popi Wierch (666), Kamień (717), Tokarnię (778), wzniesienia pasma Bukowicy (759 i 704), Skibce (777) i kilka mniejszych bezimiennych wzgórz. Szczególne brawa należą się najmłodszemu uczestnikowi wyprawy, który motywowany przez rodziców, na własnych nóżkach, osiągnął wszystkie szczyty.

Po drodze mijaliśmy widome ślady trudnej historii tych ziem: opuszczone pola i zdziczałe sady, zaniedbany cmentarz w nieistniejącej wsi Przybyszów. Podziwialiśmy urok buków, o dziwacznych kształtach pni w Rezerwacie Bukowica, niebiesko kwitnącą goryczkę i żółtego kozibroda, zapach mięty, lasu i łąk. Napotkaliśmy tropy oraz ślady licznych zwierząt i na szczęście nie zetknęliśmy się bezpośrednio z żadnym z mieszkających tu dużych ssaków. Na trasie okazało się, że nie wszyscy wzięliśmy sobie do serca dzisiejsze nauki i chadzaliśmy czasem co prawda szlakiem, ale swoimi drogami. Było to powodem zdecydowanego działania naszych opiekunów ks. Daniela i ks. Wojciecha dla wyprostowania ścieżek. Schodząc w dolinę do Puław Górnych, choć zmęczeni, nadal mieliśmy siły i ochotę, aby rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami i tworzyć wspólnotę w poczuciu osiągnięcia czegoś, na co nie każdego stać.

Prawie zgodnie z harmonogramem wróciliśmy do domu, planując kolejny wyjazd w dniu 22 września 2012 r. – w sobotę, ponownie w cudny, płonący już pierwszymi jesiennymi liśćmi Beskid Niski. Powędruj z nami. Niezależnie od pogody napotkasz dobrą aurę i sam nie będziesz mógł uwierzyć w to, co tak naprawdę jesteś w stanie osiągnąć. Czekamy właśnie na Ciebie – wystarczy ubrać buty i przyjść na start. Reszta pójdzie łatwo, a jeśli Ci czegoś braknie, podzielimy się z Tobą.

Do zobaczenia.

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 09.09.2012