Z właściwą troską
W sobotę, 22 czerwca 2024 r., Katolicki Klub Turystyczny Wędrowiec wyruszył na drugi etap trasy Głównego Szlaku Beskidzkiego. Była to kontynuacja projektu rozpoczętego wyprawą zorganizowaną w maju, której piesza część wiodła „od kropki” w Ustroniu do Soszowa, gdzie opuściliśmy szlak schodząc do Wisły. Teraz musieliśmy wrócić na szlak, aby zapewnić ciągłość trasy. Zatem autobusem dotarliśmy do Wisły, gdzie przyjął nas serdecznie proboszcz miejscowej parafii katolickiej i opowiedział o pracy duszpasterskiej w tym specyficznym środowisku, gdzie większość mieszkańców stanowią luteranie.
We Mszy św. uczestniczyliśmy w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Czytania, wraz z nawiązującą do nich nauką, przypominały nam aby znaleźć właściwe miejsce dla każdej z naszych aktywności, starań, działań, osób i rzeczy które nas otaczają. Równocześnie pokazywały stałą troskę Pana o nas, której dobitnym przykładem było piękno lilii. Te kwiaty zachwycają swoim urokiem i zapachem, a Pan je zdobi tak wspaniale na krótką chwilę i pozwala nam cieszyć się ich urodą. Jednak piecza jaką stale otacza nas Pan nie oznacza, że wszystko mamy zdać na Pana. Potrzebne jest dbanie o siebie, swoją rodzinę, społeczność, której jesteśmy członkami. Ważne jest jednak, aby nadać tym sprawom właściwą rangę i nie troszczyć się o nie zbytnio. To zadanie jest obecnie równie wymagające dla nas, tak jak było dla pierwszych chrześcijan.
Czas spędzony w kościele na modlitwie, rozważaniu Słowa i spotkaniu z księdzem proboszczem był równocześnie czasem, w którym przeszła nad Wisłą potężna burza. W bezpiecznym miejscu, zajmując się godziwymi sprawami spędziliśmy czas nawałnicy, która przewaliła się nad Wisłą. Nie żałowaliśmy, że ominęły nas ściany wody lejącej się z nieba i solidna porcja wątpliwych atrakcji.
Na wyjściu w kierunku czerwonego szlaku już nie padało, ale przy dojściu do pierwszego schroniska na Soszowie znów zaczęło siąpić. Kolejną ulewę przeczekaliśmy więc bezpiecznie w schronisku, wcześniej przyjąwszy nowych Wędrowców i po obdarowaniu prezentami stałych bywalców.
Chcąc realizować cele nie można jednak tylko czekać i bawić się. Po ustaniu nawałnicy poszliśmy zatem dalej, pomimo, że deszcze jeszcze kropił.
Była to dobra decyzja, bo z każdym metrem w górę chmury się rozrzedzały i od Stożka Wielkiego towarzyszyło nam piękne słońce. Jak to w burzowy, letni czas było ono wyjątkowo mocne i zdrowo nas przypiekało, szczególnie na odkrytych, bezleśnych odcinkach trasy. Od Schroniska na Stożku Wielkim, mijając po drodze kolejne wzniesienia: Kyrkawicę, Kiczory i Mraźnicę zeszliśmy na Przełęcz Kubalonka. Ostatni etap przed powrotem do autobusu to dojście do przełęczy Szarcula.
W czasie wędrówki nie tylko zmienne krajobrazy i pogoda urozmaicały naszą drogę.
Również zróżnicowany był przebieg szlaku, począwszy od ulic Wisły, przez drogi leśne, kamieniste ścieżki i wypełnione wodą koleiny. Przechodziliśmy, przez odcinki zalesione, ale także otwarte przestrzenie i zacisza wypełnione słońcem, gdzie z lubością wygrzewały się żmije. Dwie z nich spotkaliśmy na naszej trasie. Należało zatem rozglądać się na wszystkie strony i podziwiać nie tylko to co wysoko i obok, ale także to, co przyziemne, troszcząc się należycie o swoje zdrowie. Zdecydowanie nie było nudy.
W nagrodę zostaliśmy wszyscy obdarowani specjalnymi książeczkami dla Zdobywców Głównego Szlaku Beskidzkiego. Będziemy w nich pracowicie odnotowywać kolejne przemierzone etapy. Ponadto dostaliśmy latareczki. Wszak pomimo lata i najdłuższych dni w roku trzeba już myśleć o jesiennych, czy zimowych porankach i wieczorach. Jako zapobiegliwi Wędrowcy troszczymy się we właściwy sposób o różne aspekty naszego życia.
Kolejna wyprawa to lipcowe lato i wakacyjna sobota w Beskidzie Żywieckim.
Do zobaczenia
Agata Dąbal