„W marcu jak w garncu”
Wyjątkowo ciepły początek marca sprawił, że zaplanowana na ten miesiąc wyprawa Katolickiego Klubu Turystycznego „Wędrowiec” wydawała się już prawdziwie wiosenną. Jednak weekendowe prognozy nie były zbyt optymistyczne, a w dniu wyjazdu – w sobotę, 15 marca 2025 r. – było ciemno, szaro, zimno i mokro. Padał deszcz ze śniegiem i najlepiej było w ciepłym łóżku pod kołderką, kiedy bardzo wczesnym rankiem, wsiadaliśmy do autobusu, żeby kontynuować przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Jadąc do Łomnicy Zdroju co chwilę zatrzymywaliśmy się i zabieraliśmy kolejnych uczestników wyjazdu czekających na przystankach. W ten sposób dotarliśmy do kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Łomnicy Zdroju, aby rozpocząć dzień uczestnictwem we Mszy św.
Na początku Wielkiego Postu modliliśmy się i słuchaliśmy o Prawie Pańskim, które jest doskonałe, a także zdecydowanie inne od naszego pojmowania sprawiedliwości. Ojciec Duchowny podkreślił podstawową konieczność wynikającą z nauczania Chrystusa i wyróżniającą chrześcijan: „miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Równocześnie przypomniał o ćwiczeniach i modlitwie praktykowanej całym ciałem i duszą, w rytm słów mówiących o naszej małości wobec dobroci i miłosierdzia Boga: „Panie Jezu Chryste synu Boga żywego zmiłuj się nade mną grzesznikiem”.
W Łomnicy Zdroju było śnieżnie, ale także mokro i zimno. Przed wyjściem na szlak przygotowywaliśmy się siedząc w miarę możliwości w jeszcze ciepłym autobusie i rozstrzygając zasadnicze dylematy: ile warstw mieć na sobie, czy brać raczki, czy zabezpieczyć się przed przemoknięciem kurtką, płaszczem przeciwdeszczowym, czy parasolem. Każdy rozstrzygał te problemy po swojemu, więc wyruszając na wędrówkę stanowiliśmy dość różnorodną grupę.
Z każdym krokiem w górę było więcej śniegu, a mniej deszczu i wilgoci. Przed ostrym podejściem na Halę Łabowską, szlakiem w kolorze niebieskim, czekało nas przejście przez potok, który na szczęście nie był wezbrany. Wszechobecna susza była widoczna i tutaj – w górach, na przedwiośniu.
Pierwszy dłuższy wypoczynek był w przytulnych progach schroniska. W cieple posililiśmy się i ogrzali, a także skosztowaliśmy tamtejszych specjałów. Ponadto uroczyście przyjęliśmy do naszego grona kolejnego Wędrowca oraz uhonorowaliśmy odznakami Złotych Wędrowniczków dwójkę najmłodszych uczestników wypraw. Gratulujemy im wytrwałości i stawiamy za wzór nowym Wędrowcom.
Wyjście ze schroniska na szlak – już teraz czerwony – czyli Główny Szlak Beskidzki – rozpoczęło się dokuczliwym wiatrem i zacinającym ostrym śniegiem. Zima przypomniała o sobie w niezbyt przyjemny sposób. Na szczęście blisko był las i całkiem odmienne warunki – piękna, spokojna zimowa aura i lekki mrozik. Kolejny odcinek marszu, to stosunkowo łatwa trasa, bez znacznych przewyższeń. Cały świat był w świeżym, białym puchu, a nasza grupa wyglądała jak kolorowa gąsienica pełznąca w poszukiwaniu wiosny. Minąwszy Wierch nad Kamieniem i Halę Pisaną doszliśmy do schroniska Cyrla, gdzie zatrzymaliśmy się na posiłek.
Ostatni etap to dość strome i śliskie zejście. Im niżej, tym mniej było śniegu, a więcej błota. Spod śniegu przykrywającego drzewa wychylały się pokryte złotym puchem bazie. Na tym odcinku małymi grupami, we własnym rytmie, podążaliśmy do Rytra. Przez most na Popradzie z widokiem na ruiny zamku dochodziliśmy kolejno do parkingu, gdzie czekał autobus. Trzeba się było przebrać i wygodnie usadowić przed długą jazdą w stale siąpiącym deszczu. Na szczęście w trakcie drogi powrotnej znowu stawaliśmy kilkakrotnie, zarówno na posiłek, jak i po to, aby pożegnać wysiadających uczestników wyjazdu.
Kończyliśmy naszą wyprawę w ciemnościach mrocznego dnia, bardziej podobnego do smutnego listopada niż radosnego przedwiośnia.
Ta wyprawa w pełni odzwierciedlała marcowe standardy: na przemian była piękna, ale też czasem dokuczliwa zima, wiosenne błotko i prawie listopadowa szaruga. Wszystko zgodnie z porzekadłem o tym, że „w marcu jak w garncu”.
Kolejna wyprawa to Droga Krzyżowa w Beskidzie Wyspowym, na którą raczej nie trzeba nikogo zapraszać.
Zatem do zobaczenia.
Agata Dąbal