Mosornie
W sobotni poranek 27 lipca 2024 r., mgły ścielące się nad łąkami, pożegnały na wyjeździe z Rzeszowa uczestników kolejnej wyprawy, zorganizowanej przez Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec”. Zgodnie z przysłowiem „od świętej Anki zimne wieczory i ranki” czuć już było delikatny przedsmak jesieni. Po upalnych dniach i dusznych nocach, przeplatanych burzami była to spora, ale pożądana odmiana. Pogoda dopisała pod każdym względem, zapewniając piękny słoneczny dzień, bez zbytniego upału. Dzięki dostatecznej ilości wody z ostatnich deszczy można było w pełni podziwiać jedną z głównych atrakcji tego wyjazdu, czyli wodospad na potoku Mosornym. Tych wszystkich wrażeń doświadczyli zarówno stali bywalcy wędrowcowych wypraw, których tym razem było zdecydowanie mniej, ze względu na wakacyjne wojaże w obce kraje, jak i liczne grono nowych adeptów wspólnego przemierzania polskich gór i lasów.
Pierwszym punktem naszej wyprawy było nawiedzenie kościoła pw. Matki Bożej Pocieszenia w Juszczynie. Obok na placu przykościelnym są umieszczone tablice pamiątkowe wspominające bohaterów II wojny światowej oraz powojennej walki o niepodległą Polskę. Nietypowa architektura świątyni sprawiła, że wszyscy byliśmy blisko ołtarza. Celebracja Mszy św. także była nietypowa jak na klubowe standardy, bowiem rozbrzmiał piękny śpiew psalmu oraz kolejnych pieśni nawiązujących do czynności liturgicznych. Nauka naszego Ojca Duchownego odnosiła się do czytań. Wskazał, że powinniśmy być świadkami miłości Boga i przypomniał, że będziemy rozliczeni z tej miłości przez pryzmat Bożej Miłości i Bożego Miłosierdzia.
W trakcie przygotowań do wyruszenia na szlak świętowaliśmy imieniny Ojca Prezesa. Obdarowaliśmy go czymś ulubionym, czyli gadżetem. Był to parasol od słońca (bo z wywietrznikiem) i od deszczu (jak to parasol), mocowany na głowie – co pozwala trzymać kijki w obu rękach. Sprzęt został szybko wypróbowany wzbudzając liczne „och” i „ach”, a my posmakowaliśmy tradycyjnych polskich galaretek w czekoladzie i nie tylko takich słodkości.
Pełni animusz wyruszyliśmy w kierunku celu, którym był tytułowy Mosorny Groń, napawając się darami lata: niebieskimi goryczkami, grzybami i dojrzałymi jeżynami. Po drodze na jednej z widokowych polan było kolejne świętowanie, tym razem z okazji 100-tnej wyprawy naszego Ojca Duchownego. Rozkojarzeni nadmiarem słodyczy i imprez poszliśmy do Schroniska na Hali Krupowej przez Okrąglicę, odwiedzając po drodze kaplicę Matki Bożej Opiekunki Turystów.
Pobyt w schronisku był bardzo potrzebny. Po długim podejściu trzeba się było zregenerować, coś zjeść, a przede wszystkim uzupełnić zapasy wody. To wszystko i jeszcze piękne widoki na Tatry, z lekką mgiełką, było tu zapewnione.
Kolejny etap to przejście zielonym szlakiem wiodącym przez Rezerwat Przyrody Na Policy. Trasa wiodła lasem, po zboczu, z widokami na szerokie panoramy Pasma Jałowieckiego, Beskidu Małego i Makowskiego. Przekraczaliśmy małe i większe potoki płynące wartko lub rozlewające się po szlaku, pokonywaliśmy skałki, a miejscami ścieżka była wąska i dzika. Było pięknie. Krótkie i strome podejście na Mosorny Groń z wieżą widokową pokonaliśmy w doborowej grupie w tempie prawie olimpijskim.
Nasyciwszy oczy i ducha widokami na wszystkie strony świata podjęliśmy dalszą wędrówkę. Cała reszta trasy wiodła leśnym szlakiem do wodospadu na Mosornym Potoku. Kaskady wody spadające na kolejne piętra było słychać już z daleka.
Autobus czekał na nas w Zawoi Mosorne, na parkingu niedaleko od wodospadu. Obdarowani smyczami z logo Klubu oraz kartkami od gościnnego proboszcza parafii w Juszczynie, bezpiecznie wróciliśmy do Rzeszowa.
Zapraszamy na kolejne wyprawy.
Najbliższa już w ostatnim dniu wakacji, 31 sierpnia 2024 r. – na znaną nam Mogielicę, ale po nieznanej trasie.
Agata Dąbal