Dwie krainy

W sobotę, 23 listopada 2024 r., wyruszyliśmy z Katolickim Klubem Turystycznym „Wędrowiec” na kolejny etap Głównego Szlaku Beskidzkiego. Biorąc udział w tej wyprawie wyjechaliśmy z rzeszowskiej krainy mrocznej szarugi do bieszczadzkiej krainy z baśni o Królowej Śniegu.

O poranku nawiedziliśmy dobrze nam znany kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Cisnej. Listopad to miesiąc szczególnej pamięci o wszystkich świętych oraz wszystkich wiernych zmarłych. Modliliśmy się zatem w szczególny sposób za zmarłych Wędrowców. Liturgia Słowa przypomniała nam, że dążymy do przebywania z Bogiem w krainie żyjących. Bóg jest bowiem Bogiem żywych nie umarłych. To ziemia jest krainą ludzi umierających. Poprzez dokonywanie powszednich, małych, ale dobrych wyborów kroczymy do celu, którym jest życie wieczne. Ten ostateczny cel jest teraz i będzie szczególnie widoczny w czasie zbliżającego się Adwentu, kiedy to w specjalny sposób podkreśla się oczekiwanie nie tylko na Boże Narodzenie, ale także na Paruzję. Dany nam czas ma być szansą na zerwanie z grzechem i przemianę życia, aby osiągnąć zbawienie.

Wychodziliśmy z Cisnej na szlak przy prawdziwie zimowej pogodzie: bezwietrznej, z lekkim mrozikiem i świeżym, białym puchem pod stopami. Nowymi białymi pierzynkami było przykryte wszystko: każdy krzaczek i każda jodełka. Igiełki szronu i szadzi zdobiły wszystkie drobne gałązki. Z dziecięcą radością rzucaliśmy się śnieżkami, otrzepywali gałęzie i siebie nawzajem. Było wesoło i radośnie. Poranny prószący lekko śnieżek nie przeszkadzał w raźnym maszerowaniu, w górę i w górę, mijając kolejne wzniesienia, aż osiągnęliśmy Wołosań wznoszący się na wysokość ponad 1000 metrów.

Po drodze zrobiliśmy mnóstwo pamiątkowych zdjęć. Każda kolejna panorama była piękniejsza od poprzedniej, a każda następna czapa śniegowa na jodełce czy świerku ukazywała nową tajemniczą postać. Popołudniowe słońce rozświetliło bliższe i dalsze wzniesienia, a góry zaczęły żyć w nowej odsłonie, skrząc się w złotych blaskach.

Zimowa sceneria towarzyszyła nam przez całą drogę, za każdym zakrętem ukazywała się nowa scena warta uwiecznienia. Zalegający śnieg miał jeszcze jeden pozytywny aspekt: wszystkich wyrywnych Wędrowców idących zawsze z animuszem na przodzie skutecznie hamowała konieczność przetarcia szlaku. Śnieg sięgał do połowy łydki, a czasem nawet układał się w małe zaspy. Przetarty szlak bardzo ułatwiał poruszanie się idącym z tyłu, więc wędrowaliśmy w zwartym szyku stanowiącym „marzenie Prezesa”, czyli gęsiego, w jednej dużej grupie.

Na polance, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę w czasie schodzenia, świętowaliśmy nadanie srebrnej odznaki dla zasłużonego Wędrowca. Była to kontynuacja celebracji imienin naszego przewodnika – Reni – którą rozpoczęliśmy pod kościołem w Cisnej.

Brak wszechobecnego bieszczadzkiego błota, czyste buty, piękna aura, to główne atuty tego wyjazdu i przedsmak możliwości Pani Zimy. O tym, że listopad to jeszcze jesień przypominała niezamarznięta ziemia i szmer strumyka wijącego się wzdłuż drogi do Kołonic.

Wraz z naszą wędrówką kończył się też krótki listopadowy dzień. Światło słońca odbite od śniegu sprawiało, że zmierzch zapadał bardzo wolno. Koniec drogi rozjaśniliśmy sobie dodatkowo światłem latarek.

Autobus czekał na nas na parkingu. Z żalem za piękną zimową krainą wracaliśmy do mrocznego, bezśnieżnego Rzeszowa, do świata, w którym mamy żyć z wiarą, dając radość wszystkim dookoła.

Zapraszamy na kolejną wyprawę. W grudniu wyruszymy na następny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego i będziemy wędrować pomiędzy dobrze nam znanymi uzdrowiskami.

Do zobaczenia

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 07.12.2024